środa, 17 września 2014

K-POP Festival 2014 in Poland + VIXX Live Fantasia Hex Sign, 14.09.2014, Warszawa! ♥

No! Nareszcie jestem trochę wyspana, jednakże dokuczająca mi pokoncertowa deprecha nieźle daje się we znaki. To jest przecież niemożliwe, oni byli tak blisko, machali, uśmiechali się...
Szczerze powiedziawszy, kompletnie nie wiem jak zabrać się za relację. Te wydarzenia były tak nierzeczywiste, że większość koncertu mój mózg chyba zapisał pod szyldem SEN. Gdyby nie setlista, nawet nie wiedziałabym w jakiej kolejności śpiewali większość piosenek. Emocje uśpiły we mnie chyba znaczącą część odpowiedzialną za rejestrowanie pamięci. Dobrze, że nie zapomniałam śpiewać i z wyczuciem machać bannerem czy lightstickiem, a także poobserwować biasa.
Ale o tym za chwilę.

W pociągu. Jeszcze jakieś dwadzieścia minut jazdy i jesteśmy w Warszawie :D
13 września z Nowego Sącza na koncert wyruszyła duża grupa K-Popowców. Część pojechała w sobotę rano, druga część w nocy z soboty na niedzielę. Ja byłam w tej pierwszej, gdyż po koncercie Miyaviego (link na dole postu) nie wyobrażałam sobie spania w autobusie czy na dworcu ani ponownego uczucia strachu o to, czy nie wywalą mi wszystkich kosmetyków. Dlatego z dziewczynami mądrze zarezerwowałyśmy hostel i kupiłyśmy bilety na pociąg z Krakowa. Do stolicy małopolski tradycyjnie pojechałyśmy autobusem. Jako, że w rodzinie mam parę przypadków siderodromofobii, ostatni raz pociągiem jechałam na wycieczce szkolnej jeszcze w gimnazjum. Muszę jednak stwierdzić, iż jest to tysiąc razy wygodniejszy i mniej uciążliwy dla osób z chorobą lokomocyjną środek transportu. Niestety, kiedy dotarłyśmy do stolicy, VIXX już dawno kroczyli po polskiej ziemi i nawet zdążyli pojawić się na spotkaniu w CKK.
Ogarnęłyśmy szybko hostel, transport i pod Centrum Kultury Koreańskiej. Spotkałam tam Monicę, której jeszcze raz serdecznie dziękuję za wywiad dotyczący koncertu LEDApple (link na dole postu). Na miejscu okazało się, że fani zostali już wpuszczeni do środka. Pozostało poszukać marketu w celu zakupienia napoju i poczekać na zakończenie spotkania.
Przy okazji: nie miałby ktoś takiego plakatu do oddania/odkupienia?
Po pewnym czasie z budynku wyszli panowie i zaczęli ustawiać fanów wzdłuż alejki, po czym przynieśli słupki i zawiesili na nich czerwone wstęgi. Może i nie byłoby to konieczne, bo europejscy fani trzymają fason, gdyby nie koreańskie sasaengi i fanaccountki, które dość tłumnie przybyły na wydarzenie. Wiemy przecież, że one nie mają żadnych limitów...
Tutaj i ja załapałam się na zdjęcie z ową panią, która mało nie potargała mi bannera wyraziwszy swoje niezadowolenie słowami Please, don't, I need to photo. Cóż...

Niestety, okazało się, że takie ustawienie ludzi to zwykły troll. Barierki zabrano i przestawiono. Współczuję każdemu, kto poszedł na lewą stronę alejki. Ni z tego ni z owego, VIXX nagle wystrzelili z prawej. VIDEO.
Kiedy chłopaki wsiedli do taksówek, zaczęło się machanie im. Najsłodziej wyglądał Ken, który chwilę wcześniej zaczął się śmiać wraz z Hakyeonem, gdy tłum zaintonował Stress, Come On!. Widać to zresztą na filmiku z linku. Ravi oglądał ścianę budynku podziwiając tynki, elewacje i inne cuda, czym mnie trochę wpienił, bo trzymałam jak idiotka banner widoczny u góry. Całą sobotę i pół niedzieli, do samego koncertu byłam trochę zła, ale potem.... To jeszcze nie są zwierzenia na tę chwilę. Wracając do odjazdu, Jaehwan naprawdę się cieszył i machał rozentuzjazmowanemu tłumowi.
2,40zł :D

Zanim jednak doszło do spotkania z fanami, Leo został uwieczniony na legendarnej już fotografii (było to przed ich wejściem do CKK, czyli nas jeszcze nie było w Warszawie).
Zimny łokieć taki polski :)
Emocje nikogo nie opuszczały. W końcu już za chwilę K-Pop Festival in Poland. Na wejściu każdy dostał koszulkę (niestety moja jest w praniu, więc nie ma zdjęcia) i mógł zająć miejsce w holu. Po chwili przywitała nas nasza MC, Koza. Po krótkim wprowadzeniu wyświetlono pozdrowienia od SeeAn i LEDapple. Potem przemówił przewodniczący CKK. No i zaczął się festiwal!
Na pierwszy ogień poszedł konkurs K-Pop Dance Cover. Nagrody były naprawdę atrakcyjne, a uczestnicy wspaniali. Oto video, które przedstawiono przed ich zaprezentowaniem się na scenie.


Grupy walczyły zaciekle. Jak przewidywano, zwyciężyli TNT z ich coverem Everybody od SHINee. Trzeba przyznać, że ten układ jest naprawdę niesamowity i musieli nieźle się napracować, aby coś takiego osiągnąć. Zobaczcie ich dance cover practise :)
W czasie oczekiwania na wyniki konkursu, zatańczył dla nas gość specjalny - Macy, która jest choreografką z Seulu i już w ten weekend będzie prowadzić warsztaty z K-Pop School Of Dance :D Zatańczyła ona mix kilku k-popowych kawałków. Rusza się naprawdę super! Po rozdaniu nagród i zwycięskim tańcu TNT, chwila oddechu, rozdanie świecących bransoletek i K-Pop Night! Największe imprezowe hity z Korei leciały z głośników, a ludzie tańczyli i śpiewali. Była to świetna zabawa w gronie osób mających zajawkę na tę samą muzykę. Niektórzy z tłumu znający układ do danego kawałka wychodzili na scenę albo skupiali wokół siebie kółko zainteresowanych na widowni i tańczyli. Niesamowita zabawa, super energia! Teraz już się nie dziwię, że w jednym z numerów Asia On Wave znalazł się tak pochlebny reportaż dotyczący zeszłorocznej odsłony festiwalu. Przecież to jest wspaniała impreza! Teraz parę zdjęć :)
W bibliotece CKK można znaleźć wiele rzeczy. Ja spotkałam Onew'a i Minho ^^
Kilka ulotek zabranych z Centrum :)
Rozdałam także parę zdjęć Yifana fanom naszego fanpage'a tak jak obiecałam :) Około 22:40 zebrałyśmy się do hostelu. Szybkie ogarnięcie się i spać, bo rano trzeba wstać wcześnie, coby kolejkę sobie zająć.
Leo pod CKK. Dodaję to zdjęcie tak po prostu, strasznie mi się ono podoba :D
14 wrzesień nadszedł za szybko, bolały mnie nogi po tańczeniu, a zaraz po czwartej trzeba było się zwlec i doprowadzić do porządku. Gdyby chodziło o coś innego, pewnie bym się ociągała, ale w perspektywie był wspaniały wieczór, którego za żadne skarby nie chciałam przegapić. Tramwaj ogarnięty no i jesteśmy pod klubem. Mimo wszystko czekała już masa osób. O 7:00 zaczęło się rozdawanie numerków. Wtedy trochę martwiłam się tłumem, ale trzeba było go widzieć w trakcie wpuszczania do klubu. To było po prostu coś :D
Po spisie można było udać się w swoją stronę i wrócić o 10:00 na sprawdzanie kolejki. Zrobiłyśmy powrót do hostelu, żeby dziewczyny, które dopiero przyjechały mogły się u nas przebrać, a także aby zabrać bannery i zostawić zbędne bagaże.
Mój banner, oprawiam w ramkę, koniec kropka! Zaraz dowiecie się, dlaczego :D
Potem wróciliśmy na liczenie kolejki. Rozdano nam też dwustronne bannery, które były potrzebne do akcji planowanych na koncercie.
Tę stronę podnosiliśmy w górę tylko na Love Letter.
Odwrócić natomiast mieliśmy wtedy, kiedy dostaniemy znak, aby zacząć śpiewać Sto Lat Hongbinowi.

No i pojawiły się cynki, sasaengi zrobiły się niespokojne, oto VIXX przyjeżdża. Fani dostali świra chcąc choć pomachać do chłopaków. Niestety, nie było im to dane. Bus zamiast na parking, odstawił ich na dziko na ulicy, a nas pogonił pan z obsługi klubu. Od razu napiszę, że nie będę się rozwodzić nad zachowaniem ludzi tam pracujących, bo to był skandal, poniżej jakiegokolwiek poziomu. Chwilę potem zaczęła się próba.
W czasie dochodzących nas z wewnątrz dźwięków sugerujących przygotowywanie show, można było się wpisać do pamiątkowej książki dla chłopaków, co niezwłocznie uczyniłam.
Nie chcę mi się opisywać wszystkiego, co działo się w kolejce w każdym razie całusy dla Emilki, Kaśki, Iwony, Kaśki, Zuzi, Pauliny, Julity i niezliczonej ilości osób, z którymi zamieniłam jedno czy dwa słowa. Dzięki Wam oczekiwanie nie było aż tak uciążliwe. No i przede wszystkim dziękuję też Shiro, mojej znajomej z teamu Wu Yifan Poland. Nareszcie spotkanie :D
Z Emilką i moim pięknym bannerem :D
Prezenciki od panny ze zdjęcia powyżej. Aww, dziękować <3
A tu, prezencik dla niej ode mnie :D
Pocztówki <3
Czy ten model Wam kogoś nie przypomina? :3
Oczekiwanie na trawce obok klubu ^^
W końcu i nareszcie, o 17:30 zaczęto wpuszczać early entrance, o 18:00 całą resztę. Tłok był nieziemski.
Oczywiście był całkowity zakaz robienia zdjęć i nagrywania. Niestety, niektóre osoby nie dostosowały się do niego (głównie Koreanki) i zostały wyproszone tym samym z sali. Polakom w niczym to nie przeszkadzało. O ile większą ma się radochę z koncertu, gdy nie trzeba się skupiać na nagraniu, wie doskonale Julia (link na dole postu). Przed wejściem chłopaków na scenę puszczano ich piosenki i cały tłum śpiewał zgodnie rozgrzewając gardła.
Gotowi?
Światła gasną, opening trasy na ekranie. Oddechy wstrzymane, serca biją, oczy śledzą niecodzienne widowisko. I nagle...oto oni. VIXX, całych sześciu członków, żywych i prawdziwych do bólu pojawia się na scenie. Pstrokate garnitury, Voodoo Doll. Mam totalne wrażenie, że jestem w innym świecie, śpiewam bez udziału jakiegokolwiek procentu świadomości znajomą piosenkę. I nie wierzę. Po prostu nie wierzę. Fani wrzeszczą, śpiewają, wymachują lightstickami, bannerami, podrygują, podskakują, wykrzykują fanchanty. Każde poruszenie, każda drobna interakcja z tłumem jest nagradzana okrzykami, oklaskami. Nareszcie...ten, na którym zależało mi najbardziej, Kim Wonsik we własnej osobie. Mimo tego, że tu jestem, tak blisko sceny i mam ich na wyciągnięcie ręki...wciąż nie wierzę. Bo to jest przecież niemożliwe, kejpopowcy, ci idealni kejpopowcy, oni naprawdę istnieją, naprawdę przyjechali do Polski i ja naprawdę jestem na ich koncercie. Mimo to, do końca piosenki mam wrażenie, że po prostu oglądam ich jak w kinie. Nierealne, nierzeczywiste, mimo to prawdziwe. 
Nie pamiętam, jak leciały po sobie piosenki. Pamiętam urywki i strzępki sytuacji i w ten sposób postaram się je opisać. W każdym razie, chłopaki zaśpiewali swoje stare jak i nowe utwory robiąc dzikie show. Tłum na Rock Ur Body po prostu kipiał, Only U wzruszyło niejedną duszyczkę (gdyby nie uciekający mikrofon Raviego byłabym wzruszona jeszcze bardziej :D), a na UUUUU każdy z nich pokazał się z jak najsłodszej strony. Były także występy duetami. Leo i Ken zaśpiewali Cold at Night napisane przez Leo. Muszę przyznać, że chłopaki mają naprawdę niesamowite głosy i aż ciarki przechodziły, kiedy się słyszało co potrafią nimi zrobić. Potem Hyuk i Ravi dali genialny występ z utworem Memory skomponowanym przez tego drugiego. Całkowita bajka jeśli chodzi o mnie, być tam i tego słuchać. Hongbin i N natomiast zatańczyli bardzo namiętny, okraszony fanserwisem taniec do Toxic Britney Spears. Wyglądało to naprawdę bajecznie, więc jeśli kogoś z Was nie było albo chcecie sobie podgrzać apetyczności z niedzieli, obejrzyjcie fancam z LF w Osace (u nas nie było tancerek).
W czasie prezentowania się i rozmów z fanami wrzaski były okropne. Chłopacy starali się mówić po angielsku, ale nie cały czas dawali radę, dlatego tłumacz był niezbędny. Niestety, ta osoba myliła ksywki członków, a kiedy już tłumaczyła, to jej słowa zagłuszały piski fanów. Hakyeon upomniał widownię, a Ken i Leo pokazywali ludziom, żeby byli cicho. Zrobiło mi się wtedy trochę głupio, ale na szczęście naszą reputację uratował całokształt koncertu. Sukces odniosła akcja z bannerami na Love Letter. Jeszcze większym było śpiewanie Hongbinowi Sto Lat, najpierw po koreańsku, potem po polsku. Kiedy przerzuciliśmy się na nasz język, chłopaki byli w bardzo pozytywnym szoku. Bannery trochę mi ich zasłoniły, jednak widziałam ogromnie szczęśliwego Hongbina, zacieszonego N'a i Kena. Z wdzięczności za prezent urodzinowy chłopak trzy razy zrobił w naszą stronę aegyo. Cóż za słodkie stworzenie <3 :D
Teraz aż boli mnie żołądek, bo wiem o czym muszę napisać. Przed życzeniami, kiedy Hakyeon przemawiał, wszyscy byli cicho, nikt nie podskakiwał, nie podnosił lightsticków. Nad widownią zapalono światła i każdy chłopak mógł zobaczyć fanów. Tak sobie stałam i stwierdziłam...czemu by nie podnieść bannera? Przecież jest bezruch, szanse największe na cały koncert. Hopla, banner poszedł do góry. Wzrok utkwiony w Ravim, czekam. Mój bias stoi opierając rękę na biodrze, patrzy w jeden punkt. Nagle zaczyna lustrować salę wzrokiem. Zatrzymał się. Dokładnie na moim bannerze. Zjechał oczami w dół. Na moje oczy. I uśmiechnął się. Po prostu podniósł pieprzone kąciki ust w górę patrząc na mnie. Cały świat mi zawirował, zamglił się. Jedna chwila, ułamek sekundy, ale warta każdego grosza, każdego kilometra. Stoję i nagle czuję, jak łzy lecą po moich policzkach. 
I w ten właśnie sposób Ravi wrócił do łask po obrażonej sobocie.
Każdy z chłopaków ułożył także wiadomość dla swoich fanów. 
Koncert był niesamowity. Zakończył się oczywiście szantażem emocjonalnym czyli tym, co tak wszyscy kochają. Powiedz fanom, że koncert się kończy, niech chcą bisów, niech chcą jeszcze, niech myślą, że nie miałeś tego w planach, że grasz to specjalnie dla nich.
Ostatnie 10 minut.
Niezwykłe, przecudne widowisko zamknęło Eternity, które już zawsze będzie dla mnie najsmutniejszą piosenką (bo koniec). Chociaż fala Raviego taka kusząca :3 
Show rozpoczęty Kenem, skończył się Kenem (ludzie obeznani będą wiedzieć). 
Hakyeon wypowiedział magiczne słowa We will come back, więc trzymamy go za nie kurczowo. 
Wychodząc z klubu ciężko było nie natrafić na płaczące osoby.
Teraz siedzimy pod klubem i czekamy, aż skończy się M&G. Szybki bieg na stację benzynową po picie. Przy okazji spotykamy panów ze staffu, którzy zaopatrują się w pokaźną kolekcję piw. Oczy jak pięć złotych. Aha...będzie impreza :D
Powrót pod klub. Eternity z telefonu. Śmiech i Jeszcze Wam mało? Oj, nigdy nie będzie dość :)
W końcu widzę zbliżający się autokar. Ej, bo to ten autobus, co VIXXy nim przyjechali. Mimo zmęczenia, biegniemy. Ustawiają nas wzdłuż chodnika. Najpierw wychodzi staff, któremu ładnie dziękujemy po koreańsku. Potem chłopaki, rozlegają się brawa, słowa Dziękujemy. Zatrzymują się wpół drogi, cholerne trzy kroki ode mnie. Żegnają się słodkimi słowami To byli VIXX, Dziękujemy, Kochamy Was oczywiście po koreańsku. Fani odpowiadają. Nasze gwiazdy machają do wszystkich (dzięki, N), uśmiechnięci, zadowoleni. Widać spodobała im się polska publiczność. Nic dziwnego. Podobno jest najlepsza na świecie. VIDEO.
Potem odjeżdżają. Dwie fanaccountki przycupnięte na ulicy i dłubiące w aparatach o mało nie rozjeżdża autobus miejski. Polscy fani śmiech i brawa. Spotykam Ichigo, a ten do mnie z historią: Siedzimy sobie przy barze po koncercie, przychodzi ochroniarz i mówi Ja pier****, wchodzę do łazienki, a tam jeden z tych Waszych smarka do umywalki! Śmiech.
Wracamy do hostelu.
Po koncercie ledwie mogłam chodzić, miałam koszmarne odciski na całej szerokości stóp.

15 września to czas na powrót. Wymeldowanie się z hostelu, złapanie pociągu. Dostałam samotny przedział, bez znajomych, bo takie były miejsca i przy obcych ludziach rozwyłam się na Eternity. Tymczasem chłopaki wracają do Korei. Odległość między nami znów się powiększa, ale przez te dwa dni byli tak koszmarnie blisko. Ravi był tak blisko, jego wzrok, jego uśmiech do mnie. Gdybym była Koreanką pewnie podsumowałabym to słowami Oppa have noticed me, my life is complete. Ale nie jestem, więc tylko po cichutku sobie przeżywam.
Potem przerwa, czekamy na autobus do Nowego Sącza. Na powrót do codzienności. Czy on jest w ogóle możliwy?
Ciekawa sytuacja - na dworcu w Krakowie spotykamy Koreankę wracającą z koncertu i przez chwilę cieszymy się tym, że wszystkie tam byłyśmy. Potem Starbucks. Autobus. Dom.
Co tu dużo podsumowywać - najlepsze wakacje w życiu. Dziękuję, VIXX, dziękuję, Ravi, mój słusznie wybrany biasie. Jesteś przesłodki, przekochany, masz wspaniały talent i zmacałabym cię chętnie, ale nigdy tego nie zrobię, bo nie jestem porąbana, żeby się na ludzi rzucać. Tym uśmiechem wygrałeś u mnie wszystko. I wiem, że tą różę rzuciłeś do mnie, tylko ja nie miałam szans z wyższą ode mnie laską, która stała obok. Ale czuję się jakbym ją złapała.
Mam dzisiaj imieniny. I to od ciebie, Kim Wonsik, dostałam na nie najpiękniejszy prezent. Na początku byłeś jakiś taki skwaszony, potem ten uśmiech, a później twoja mina była całkiem inna. Nawet, jeśli poprawiłam Ci humor o jedną milionową procenta, to i tak było warto <3 
감사합니다 ♥
Chłopaki w trakcie koncertu w Warszawie. Zdjęcie zrobione w czasie ich nieobecności na scenie, między G.R.8.U a On and On.
Dodam jeszcze, że przed 14-stym września uważałam Navi za nieistniejący ship. Obydwaj jednak bardzo postarali się, abym jak najszybciej przestała tak myśleć :)

Dziękuję wszystkim, którzy byli na koncercie VIXX i pokazali się od jak najlepszej strony. Jesteście super, dzięki Wam chłopaki na pewno na długo zapamiętają koncerty w Europie :D
Ode mnie to tyle. Bądźcie zdrowi i szczęśliwi i trzymajcie się mocno, bo sezon K-Popowych koncertów dla Polski właśnie został otwarty! I pijcie Cisowiankę XD

6 komentarzy:

  1. Tak bardzo Ci tego zazdroszczę ;-; <3 I cieszę się, że mogłaś tam pojechać! Przy fragmencie o Ravim po prostu się popłakałam. Nie wiem czy ze szczęścia, że coś takiego przeżyłaś, czy ze smutku, że nie byłam na koncercie. Ale czekam na kolejne ;-; Mam taką depresję, jakbym tam była, więc nawet boję się myśleć, co Ty przeżywasz ;-; Pozdrowienia! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebista recenzja, podziwiam Cię, że miałaś ochotę to wszystko opisywać, bo mnie w takich chwilach dopada leń xD Tylko fani tacy jak my mogą zrozumieć co to są przeżycia związane z koncertem, bo naprawdę jest to coś czego nie da się porównać do czegoś innego :) - Nell

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, czytając Twoją relację, przypominały mi się poszczególne momenty <3 Wraz z moimi dziewczynami wręcz szalałyśmy pod CKK, kiedy pierwszy raz ujrzałyśmy chłopaków. Trochę żałujemy, że nie brałyśmy udziału w kpop festiwalu, ale długa podróż zrobiła swoje. Cudownie opisałaś sytuację z Ravim! Gratuluję, że miałaś w sobie tyle samozaparcia, które nasz uroczy raper słodko Ci wynagrodził. Sama nie wiem, jak bym postępowała, gdybym miała biasa w VIXX, a tak to starałam się rozdzielać im swoją uwagę sprawiedliwie (no może z delikatnym wskazaniem na N, bo zawsze mam słabość do liderów). Koncert był cudowny (tak, tak, powtarzamy się), zaś polska publiczność spisała się na medal. Mam nadzieję, że niebawem spotkamy się na kolejnym k-popowym koncercie :3

    OdpowiedzUsuń
  4. śmiałam się i płakałam jak to czytałam <3
    Szkoda, że mnie tam nie było ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Impreza rok temu była lepsza. Fajnie że koncert się udał ^^

    OdpowiedzUsuń