niedziela, 30 maja 2021

Czy mamuty mogą wciąż żyć na Ziemi?

W ostatnim czasie wiele się mówi na temat prób wskrzeszenia mamuta włochatego, którego najbliższym żyjącym krewnym jest słoń indyjski. Sama kilka lat temu nagrałam o tym filmik,
który znalazł się na kanale Nelly TUTAJ. Zasypałam w nim oglądających dość przystępnie przedstawionymi informacjami dotyczącymi tego, jaki jest postęp prac nad całym przedsięwzięciem. W międzyczasie chęć pomocy zaofiarowali naukowcy z Japonii, co mogłoby posunąć całość do przodu w przyspieszonym tempie. Niestety, z powodu pandemicznych okoliczności, projekt zawieszono i nie wiadomo, kiedy znów ruszy. Być może właśnie dlatego podczas poszukiwań najnowszych wiadomości dotyczących tych majestatycznych ssaków, przekopując się przez newsy o kolejnych mamucich ciosach odkrytych na całym świecie, natrafiłam na pewną rosyjską stronę.

Rewelacji, jakie mogłam tam przeczytać, nigdy wcześniej nie zaznałam w polskim internecie,
a i anglojęzyczne media nigdy mnie nimi nie poczęstowały. Jednakże, aby oddać im sprawiedliwość,
po zapoznaniu się z treściami od naszych wschodnich sąsiadów, nie omieszkałam przeszukać sieci,
gdzie natrafiłam na podobne doniesienia po angielsku (choć z gigantyczną dozą sceptycyzmu,
nie brzmiały już tak rewolucyjnie jak po rosyjskiej stronie internetu).

Przechodząc do meritum, w Rosji spora grupa ludzi wierzy w to, że mamuty przetrwały do czasów współczesnych. Teoria ta opiera się na kilku relacjach naocznych świadków, którzy mieliby się natknąć
na grupki tych przepięknych stworzeń w lasach syberyjskiej tajgi. Zamysłowi temu sprzyja fakt ogromnych niezamieszkałych terenów, na których można nie trafić na żadnego człowieka przez wiele dni.

Nikita Zimov, dyrektor projektu Plejstoceńskiego Parku w Jakucji (który to park ma przywrócić naturalne warunki, w jakich żyła plejstoceńska megafauna, i w której mogłaby znów żyć, gdyby projekt wskrzeszenia odniósł sukces) twierdzi jednak, że takie teorie nie mają racji bytu i można je włożyć pomiędzy historie o Yetim a Potworze z Loch Ness.
Jako główny argument przedstawia fakt, że mamuty włochate wycofały się z tych terenów tysiące lat temu (około 10 tys. lat temu). Ostatnie stadko swojego żywota dokonało na Wyspie Wrangla, którą od stałego lądu oddzieliły topniejące lodowce. Badania ich szczątków wykazały, że pod koniec życia dumna rasa mamutów skarłowaciała (Mamut Karłowaty), a życie na małej przestrzeni sprawiło, iż ostatni przedstawiciele gatunku wykazywali cechy charakterystyczne dla zwierząt chowanych wsobnie.
Jedne z najmłodszych szczątków należące do samca, który zmarł ponad 3800 lat temu, informowały
o wielu genetycznych deformacjach. Naukowcom udało się ustalić, że mamut ten miał wodogłowie,
był upośledzony umysłowo, chorował na cukrzycę, a zmysł węchu zupełnie u niego nie funkcjonował.
Biorąc pod uwagę te informacje, rzeczywiście, małe stadko mamutów miałoby problem z dotrwaniem do dwudziestego wieku, gdyż stosunki kazirodcze, a co za nimi idzie - choroby, byłyby nieuniknione. Nadal jednak żyjące po dziś dzień mamuty są mniej wyssane z palca niż Człowiek Śniegu czy Nessie, których to istnienia w ogóle nigdy nie udowodniono.

Kolejnym problemem jest dostęp człowieka do wszystkich terenów dzisiejszej tajgi syberyjskiej.
Jak wspomina pan Zimov, w czasie ostatnich trzystu lat, ludzie przemierzyli ją wzdłuż i wszerz. Nieważne, że wiele terenów jest niezamieszkałych przez człowieka, a osady dzielą od siebie długie kilometry. Każdy skrawek lasów został przez człowieka zbadany. Nie ma więc mowy, żeby zwierzę tak duże i tak stadne jak mamut włochaty, nie zwróciło na siebie niczyjej uwagi.
Gdyby mamut chciał w ten sposób przeżyć niezauważony przez nikogo, musiałby przede wszystkim
na przestrzeni dziejów wykształcić nowe mechanizmy obronne, które pozwoliłby mu przetrwać. Musiałby również przemieszczać się w szybkim tempie, aby uniknąć ludzi oraz ich osad. Nie uważam,
że nie byłoby to możliwe, wszak świat pokazał nam już wiele niesamowitych odsłon samego siebie.
Po prostu jest to coś, czego na podstawie znanych nam faktów, nie jesteśmy w stanie stwierdzić.

Hipoteza żyjącego w ten sposób mamuta rodziłaby także wiele innych problemów. Przyjmijmy,
że podczas cofania się wgłąb tajgi, aż na Wyspę Wrangla, stadko mamutów włochatych oddzieliło się od reszty i pozostało na kontynentalnej części Syberii. Jak schowałyby się przed światem człowieka
na te wszystkie tysiąclecia? Jak ułożyłyby sobie życie w zmieniającym się otoczeniu? Jak by się do niego dostosowały? Co by wykształciły, a co straciły? Czy ich włosie i tkanka tłuszczowa zmniejszałyby się ze względu na ocieplający się klimat? Jak wpłynęłaby na nie katastrofa tunguska?
Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi.

W tym miejscu jako zupełną ciekawostkę można przytoczyć fakt, że gdyby w jakiś sposób doszło
do takiego odkrycia, nie byłoby ono pierwszym
. Ryba Latimeria, nazywana często żywą skamieliną, występowała na świecie w czasach dinozaurów, miliony lat temu. Przez długi czas była uważana za wymarłą ponad 60 lub 70 milionów lat temu. Przełom nadszedł 22 grudnia 1938 roku, kiedy to złowiono pierwszą Latimerię. W środowisku naukowym zawrzało. Jeden z profesorów wyraził wtedy swoją opinię mówiąc, iż "byłby mniej zdziwiony, gdyby spotkał na ulicy żywego dinozaura".
Potem rybę łowiono sporadycznie na przestrzeni lat.
Całkowicie niedawno natomiast, bo w listopadzie 2020 roku doszło do szokującego świat odkrycia
w rumuńskich Karpatach. Na zdjęciu uwieczniono kilkunastu przedstawicieli gatunku głowaczogłowa ardżeszańskiego. Ryby, którą także uznano za wymarłą. Gatunek ten liczy aż 65 milionów lat i co jakiś czas zostaje uznany za wymarły, a potem naukowcy znów na niego natrafiają. 

Czy tak samo mogłoby być z mamutami?
Możliwe, ale trzeba brać pod uwagę, jak wielki obszar wód jest przez człowieka niezbadany i jak wiele stworzeń może się tam schować. Inaczej jest z lądami, które nie mają już przed nami zbyt wielu tajemnic, a jedyne nieznane dotąd gatunki, na jakie trafia człowiek, to raczej drobne zwierzęta.

Mamucie legendy 🦣
Czas przejść do sekcji, która po latach "niebycia" w blogosferze zmusiła mnie do napisania posta. Jakimiż to historiami Rosjanie podsycają swoją wiarę w żywe mamuty włochate na Syberii dzisiejszych czasów?
🦣 Na przełomie XIX i XX wieku, na poznanie syberyjskiej tajgi ruszyła rosyjska ekspedycja badawcza. Wtedy to natrafili na plemię Ewenów, które żyło głównie ze zbieractwa oraz myślistwa. Rosjanom wydało się dziwne, że Ewenowie posiadają wiele skór mamutów, które wyglądają, jakby "upolowali to zwierzę wczoraj". Kiedy udało im się porozumieć z przedstawicielami plemienia,
ci opisali im wiernie oraz ze szczegółami wygląd i zachowanie mamuta, a także jego dietę. Doszli nawet do opisu sposobu, w jaki sami te mamuty zabijali. Kiedy inna rosyjska ekspedycja natrafiła na podobne plemię później, w 1922 roku, zobaczyła i usłyszała bardzo podobne rzeczy.
🦣 Istnieje pogłoska mówiąca, że w latach 40. XX wieku, a więc w czasie Drugiej Wojny Światowej, wojskowi piloci przelatując nad syberyjską tajgą w Jakucji, zauważyli nieduże stado zwierząt,
które z początku wzięli za słonie. Dopiero potem, zdając sobie sprawę z tego, że na Syberii nie ma słoni, a zwierzęta przez nich widziane zdawały się mieć brązowe włosie uznali, że zobaczyli mamuty włochate.
🦣 Gif wklejony poniżej pochodzi podobno z filmu, który zarejestrowano w Jakucku w 1943 roku.


🦣 Mamucia historia miała się też zdarzyć trochę później, bo aż w 1978 roku. Grupa podróżników rozbiła obóz nad rzeką Indigirka w Jakucji. Wczesnym rankiem obudziły ich dziwne hałasy. Kiedy otworzyli oczy, nie mogli uwierzyć w to, co widzą. Grupka mamutów włochatych licząca około tuzina osobników, miała stać nad wodą i spokojnie gasić pragnienie.

Nowszych świadectw niestety brak, jednakże natrafiłam na informację, że niektóre kanały telewizyjne w Rosji, wciąż są zaaferowane tym tematem i co jakiś czas wznawiają dziennikarskie śledztwa mające na celu poznanie większej ilości historii i być może odkrycie największej tajemnicy w dziejach syberyjskiej tajgi.

Co ja o tym sądzę?
Pomimo mojej całej miłości do mamutów i faktu, iż po przeczytaniu tych teorii mam ogromną ochotę wystąpić o rosyjską wizę teraz i zaraz, nie uważam, żeby to było możliwe. Mamuty włochate na pewno dałyby radę przystosować się do nowego środowiska, ale musiałyby liczyć przecież na tyle osobników, żeby przez te wszystkie lata istnieć. Gdyby było inaczej, zabiłyby je deformacje genetyczne,
które zdziesiątkowały resztkę populacji z Wyspy Wrangla. Nie twierdzę, że mamuty nie mogłyby gdzieś sobie nadal żyć, ale na pewno nie byłaby to syberyjska tajga. 

Kiedy jednak myślę o tym, że jeszcze niecałe 30 lat temu uważano, iż te przepiękne ssaki wymarły dziesięć tysięcy lat temu, kiedy to zniknęły z powierzchni kontynentalnej części Eurazji, a potem odkryto szczątki sprzed niecałych czterech tysięcy lat... Cóż, wolę uważać że mamuty nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. W końcu nadzieja to czasami jedyne, co mamy.
A czy to nie ona sprawiła, że Hans Voralberg spełnił największe marzenie swojego życia
i odjechał z Mamutami w dal?

Na zakończenie chciałabym nadmienić, że dosłownie kilka dni temu, 28. maja 2021 roku, odszedł od nas Pan Benoît Sokal, któremu zawdzięczam swoje życie z mamutami. Mam nadzieję, że tam, gdzie się Pan udał trawa będzie zawsze idealnie fioletowa, a Mamuty idealnie włochate.