wtorek, 19 grudnia 2017

Śmierć Kim Jonghyuna - co możemy zrobić?

Nigdy nie chciałam nawet pisać takiego postu, ale niestety... 
Wczorajszy dzień wstrząsnął nie tylko fandomem Shawoli, ale także całym K-Popowym światkiem. Wczoraj życie odebrał sobie Kim Jonghyun, wokalista zespołu SHINee. Jeśli jesteście ze mną i z tym blogiem od praktycznie zera, to zapewne wiecie, że SHINee było jednym z pierwszych zespołów kpopowych, jakie się w treści Glam Paradise pojawiły. 

Podziwiałam Jjonga. Jego wspaniały głos, jego dobre serce, które często fanom okazywał. Dla wielu osób był inspiracją, dla wielu idolem, bez którego nie wyobrażali sobie życia. A teraz zostali sami.Bez osoby, która w ich umysłach została wsparciem i nieraz tylko ona trzymała ich w pionie.

Chciałabym zaapelować do tych osób: proszę, nie róbcie sobie krzywdy. Jeśli taka myśl pojawi się w waszych głowach, porozmawiajcie z kimś bliskim, nawet przez internet. Jeśli czujecie, że nie macie się komu zwierzyć, możecie napisać do mnie - KLIK. Nawet, jeśli chcecie, żeby ktoś po prostu posłuchał waszego płaczu i wsparł duchowo. Poza tym, dajcie sobie czas. Na płacz, na wspominanie, na ból. Jonghyn był dla Was bardzo ważną osobą. To całkowicie normalne, że po jego odejściu czujecie pustkę. Pozwólcie sobie przeżyć żałobę, wyrzucić z siebie negatywne emocje dotyczące tej smutnej sytuacji.

Apeluję do przyjaciół Shawoli: nie zostawiajcie ich teraz samych. Niech wiedzą, że mają Wasze wsparcie. Niech to będzie chociażby SMS ze słowami Trzymaj się ♥ i gotowość do wysłuchania. Nie naciskajcie, niektórzy potrzebują poukładać sobie myśli w samotności. Po prostu upewnijcie się, że są bezpieczni i wyraźcie chęć wysłuchania.

Kim Jonghyun zakończył swoje życie w tak młodym wieku z powodu problemów. Źródła podają, że cierpiał na depresję bądź chorobę afektywną jednobiegunową, za której nazwą nie kryje się nic innego jak przewlekłe stany depresyjne. Jjong mimo wszystkich ludzi wokół siebie czuł się naprawdę samotny i nie dawał już rady. Tak działa depresja, choroba XXI wieku, tak często wzgardzana, wyśmiewana, nietraktowana poważnie. Osoby chore czują ogromny wstyd z powodu swojego stanu, naprawdę, wstydzą się dać znać otoczeniu, że coś jest aż tak bardzo nie tak. Z winy społeczeństwa mówiącego, że wszystko będzie dobrze i przejdzie ci, te osoby coraz bardziej zamykają się w sobie. Czują się obce, skażone, głupie, a samoocena drastycznie spada. Bo przecież przejmują się czymś, co nie ma znaczenia, prawda?
Nie.
Niestety wczoraj czytając komentarze pojawiające się na mojej facebookowej tablicy zdałam sobie sprawę z tego,  jak niewiele osób naprawdę rozumie problem, jakim jest depresja. Jak wielu z tych ludzi mierzy wszystkich swoją miarą, uznaje osoby chore za słabe i żałosne.
Gdzie w dzisiejszych czasach jest empatia? Wymieniliśmy ją na pieniądze i kariery zawodowe. Na szybkie samochody i zakupy u projektantów. Jest to przykre, ale niestety prawdziwe.

Chciałabym, żeby coś się zmieniło. Żeby ludzie zdali sobie w pełni sprawę z tego, jak straszną chorobą jest depresja. Chciałabym, żeby poruszano ten temat w szkołach, chociażby na znienawidzonym WDŻ, które wiele by wtedy zyskało. Chciałabym, żeby ludzie otworzyli oczy na innych wokół siebie i zwracali uwagę na ciche sygnały, które ktoś może wysyłać.
Rozmawiajcie ze swoimi przyjaciółmi. Jeśli widzicie smutną osobę w miejscu publicznym, nie bójcie się podejść i zapytać, co się stało. Ludzie docenią przejawy dobra, którego w dzisiejszych czasach jest tak strasznie, tragicznie mało. Rozmawiajcie ze swoją rodziną.
Jeśli wszystko zawiedzie, poszukajcie profesjonalnej pomocy. Możecie zacząć od czegoś prostego (i nie jest to pedagog szkolny, który niestety nie jest najlepszym pomysłem; zresztą szkolny psycholog również). Każda miejscowość, każde miasto posiada taką instytucję jak Ośrodek Interwencji Kryzysowej. Wystarczy, że wpiszecie w wyszukiwarkę tę nazwę oraz wasze miejsce zamieszkania/najbliższe miasto obok. Znajdźcie telefon, zadzwońcie. Jeśli dacie radę, nawet tam podejdźcie. Dyżur zawsze ma jakiś psycholog. I wierzcie mi, nie pracują tam ludzie z ulicy, tylko osoby ciepłe, z powołania, gotowe pomóc w każdej sytuacji. Jeśli jest już bardzo źle, idźcie na najbliższy oddział psychiatryczny. Porozmawiajcie z lekarzem dyżurującym. Nikt nie ma prawa was odesłać, a udzielenie pomocy jest wręcz obowiązkiem. W szpitalach również nie znajdziecie niedouczonych, chamskich psychologów. Większość takich osób tak naprawdę ma prywatne gabinety i tu wskazówka ode mnie. Jeśli będziecie chcieli umówić się na wizytę, sprawdźcie tę osobę dobrze. Przede wszystkim zwróćcie uwagę na to, czy zajmuje się osobami z depresją oraz czy posiada dyplom psychoterapeuty. Jako osoba mająca za sobą studia z psychologii, naprawdę proszę, zwróćcie na to uwagę. Ktoś niedouczony może po prostu zrobić wam krzywdę.

To wszystko, co chciałam z siebie wyrzucić. Bardzo bym chciała, żeby moje słowa pomogły chociaż jednej osobie. Kimkolwiek jesteś, Czytelniku, trzymaj się ♥ Jeśli potrzebujesz rozmowy, podałąm link do siebie wyżej.

 



Spoczywaj w pokoju, Jonghyun. Daj swoim fanom siłę na przetrwanie tego okresu stamtąd, gdzie teraz jesteś. Mam nadzieję, że jest to miejsce o wiele lepsze od tej znieczulonej Ziemi...
Przeczytałam wczoraj takie zdanie: "Może straciłeś idola, ale zyskałeś anioła". Trzymajmy się tej myśli i miejmy nadzieję, że Jjong będzie takim Aniołem Stróżem Shawoli i nie dopuści do tego, by coś im się stało. [*]

3 komentarze:

  1. dziękuję, co za wspaniały wpis!!!!!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się... po raz już nie wiem który...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zobaczyłam tą wiadomość, to moją pierwszą myślą było "Ale ludzie mają czasami durne poczucie humoru". Okazało się, że to nie jest żart, głupi bo głupi, ale żart. Nadal to do mnie nie dociera, mimo, że wylałam tyle łez od tamtego momentu. Strasznie żałuję, że nikogo przy nim nie było, choć przecież wokół było stale tylu ludzi. Jest to naprawdę straszne i nie mogę tego przeżyć. Ciągle słyszę jego piękny głos w głowie, i widzę go uśmiechniętego przed moimi oczami. Tak trudno jest mi w to uwierzyć, pojąć to. Nie umiem wyrazić tego słowami. Czuję, że coś się skończyło, odeszło bezpowrotnie razem z nim, i tak jak on nigdy nie wróci. Mam nadzieję, że gdziekolwiek trafił, jest tak szczęśliwy jak nigdy nie potraafił być tutaj, z nami. Anioł zajął miejsce wśród Aniołów. Nigdy o Tobie nie zapomnimy Jonghyun, zawsze będziesz w naszych sercach. [*]
    Zgadzam się z Tobą, i to bardzo. Ja sama nie traktowałam tej choroby nigdy zbyt poważnie i teraz jest mi za to niezmiernie wstyd. Zmieniłam zdanie, po kolejnej próbie samobójczej mojej najbliższej przyjaciółki. Dopiero rozmawiając z nią, odsuwając własne przemyślenia na dalszy plan, słuchając jej zrozumiałam jak ciężka jest to choroba, i jak ważne jest wsparcie bliskich osób, i bycie przy nich. Słyszałam również o fankach, które zaczęły popełniać samobójstwo i obawiałam się tego. Jednak to nie jest żaden sposób. Idąc w ślad za Tobą droga Justyno, chciałabym też podać kontakt do siebie. Możesz umieścić go w poście, żeby każdy, kto ma problem, kto się z czymś zmaga, miał się do kogo zwrócić. GG: 37052739, e-mail: maryrose19@onet.eu. Nie jestem psychologiem, więc nie podam żadnego sposobu na rozwiązanie problemów, ale wysłucham i może będę w stanie komuś choć trochę pomóc.
    Nie bądźmy samolubni, jeśli możesz - spróbuj pomóc! To naprawdę może mieć dla kogoś duże znaczenie.

    OdpowiedzUsuń