Pokazywanie postów oznaczonych etykietą k-popowe zakupy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą k-popowe zakupy. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 10 marca 2016

Muzyczny Przegląd: Kolejne święta na Exoplanecie.

W 2013 roku zostaliśmy obdarowani niesamowitym świątecznym wydawnictwem od EXO. Album, stworzony jeszcze w pełnym składzie, był nie tylko przepięknie wydany, ale zawierał również bardzo zróżnicowane utwory choć mogłoby się wydawać, że grudniowe wieczory to idealne momenty na mocno refleksyjne nuty.
Od uzależniająco rytmicznego The Star, przez słodkie i lekkie First Snow, kołyszące Christmas Day oraz smutnawe My Turn To Cry do ciepłej ballady Miracles in December. Świąteczne wydawnictwo przyjęło się dobrze nie tylko wśród fanów.
Dlatego pod koniec 2015 roku zespół postanowił iść za ciosem i wypuścił kolejny bożonarodzeniowy album, Sing For You. Jeśli chcecie wiedzieć, czy warto mieć go na półce, zapraszam do lektury.
Album został wydany w dość oszczędnej, jak na moje oko, formie. Nie znaczy to jednak, że jest niedopracowany. Standardowo podzielony na wersje koreańskie i chińskie, tym razem doczekał się aż osiemnastu okładek.
Bardzo lubię cały zespół, ale to chińskie piosenki są bliższe memu sercu, stąd też mój wybór. Odrobinę w oczy kłuje różnica między okładkami w wersjach językowych, koreańskie są stonowane, poważne, natomiast chińskie są radosne i uśmiechnięte. Jak widzicie, trafił mi się Xiumin, z czego to jestem bardzo zadowolona.
Przejdźmy teraz jednak do interpretacji konceptu, który jest co najmniej osobliwy.
Jak wiemy, EXO pochodzi z odległych partii wszechświata, więc może stąd wzięły się skafandry. Kto i dlaczego jednak wpadł na pomysł wielgachnego wieloryba unoszącego się w przestrzeni kosmicznej, pozostanie zagadką.
Na szczęście sesja w albumie nie jest udziwniona. Włosy obsypane sztucznym śniegiem i kadry z promującego klipu wyglądają bardzo dobrze w czerni i bieli.
Muzycznie nie jest najgorzej. Na krążku zmieściły się cztery piosenki plus jedna bonusowa. Nasza podróż zaczyna się od luzacko brzmiącego Unfair, które potrafi porządnie wybujać. Kolejne jest Sing For You, ballada wręcz stworzona do zakochania się w niej od zaraz. Girl x Friend to pierwsza piosenka, w której zaczyna się czuć zimę i śnieg (ah, te dzwoneczki w tle!), ale to następna na liście, On The Snow rozbudza w sercu uczucie nadchodzącego Bożego Narodzenia nawet, jeśli na dworze jest upalne lato (dla przykładu, wcześniejszy świąteczny album kupiłam w maju - dla mnie to pora idealna na słuchanie takich piosenek! :D). Mini-album zamyka nowocześnie i totalnie nieświątecznie brzmiące Lightsaber (tak tak, dobrze czytacie tytuł >.<). Piosenka ta jest efektem współpracy EXO ze Star Wars. Wciąż się uśmiecham na samą myśl o tym, że zamyka ona zimową płytę, no ale...świetnie się jej słucha i to trzeba przyznać.
Do każdego albumu dodawana jest losowa karta (moja jest akurat w trakcie wymiany, stąd jej brak w poście).

Jak oceniam całość? Muszę się tu odnieść do tego, dlaczego zawsze słucham chińskich wersji. Jest w nich pewna magia, która prędzej czy później skłania mnie ku prawie każdej piosence. Jeśli chcecie, żebym coś kupiła, a jest to po chińsku, to zapewne moja odpowiedź będzie pozytywna. EXO ma mnie prawie od 2012 roku i pomimo wielu trudności, z jakimi się zmagaliśmy przez te lata, nie zanosi się na to, abym chciała skończyć słuchać ich muzyki. Ten album jest zdecydowanie bardzo ciepły i idealny nie tylko na długie zimowe wieczory.
Mini-album promuje klip do Sing For You, dostępne jest również krótkie MV do Lightsaber w wersji koreańskiej.
_
Album można zamówić tutaj (CHIŃSKI ; KOREAŃSKI).

*-*-*-*
Zobacz inne muzyczne przeglądy:
* NU'EST
* MAMAMOO
* Adam Lambert
*-*-*-*

czwartek, 5 listopada 2015

Bardziej prywatnie :)

Witajcie. Dzisiaj postanowiłam zrobić małe podsumowanie z życia prywatnego. Będzie trochę o wakacjach, trochę o zakupach i trochę o wszystkim innym. Zacznę oczywiście od czerwca i przyjemnego spacerku w promieniach zachodzącego słońca.
W tym roku w sumie nie robiłam niczego szczególnego i nigdzie mnie nie wywiało głównie dlatego, że w życiu rodzinnym miałam masę nieprzyjemnych sytuacji następujących jedno po drugim, dlatego cieszyłam się każdą chwilunią spokoju i normalności.

15-ego lipca wypadły moje urodziny, więc wybrałam się z siostrą do kina na urodzinowy seans (który swoją drogą, po miernych recenzjach i nazwaniu go obrazą dla starszych filmów spod tego tytułu, niesamowicie pozytywnie mnie zaskoczył), a potem na mały spacer.
Taak, to cudo po prostu musiało znaleźć się na moich drzwiach ♥

Dostałam także najwspanialszy prezent od moich cudownych MAMAMOO - nie tylko zdjęcie z ich autografami, ale również odpowiedź w filmiku Q&A na zadane przeze mnie pytanie.
MOJE KOCHANE MYSZKI ♥

Na początku sierpnia przyjechały do nas (mnie i mojej siostry) dziewczyny, które poznałyśmy na koncercie NU'EST - Ezja i Sana. Razem spędziłyśmy w sumie pełne trzy dni, a przez ten czas dużo się działo.

Z Ezją i Saną :)
Pierwszego dnia pokazałam im miasto od strony głównych zabytków. Upał był jednak taki, że wszystkie najbardziej pokochałyśmy Czystą Wodę z Rur na Rynku. Było trochę zwiedzania, podróż autobusem do centrum (co samo w sobie jest zawsze fajne w obcym mieście) i masa wygłupów. A w domu oczywiście standardowo słuchanie k-popu oraz koncert EXO z trasy EXO'lusion z Japonii na DVD. To był cudowny wtorek :3
Przed deszczem uciekłyśmy do Coctail Baru, gdzie zaatakowały nas niesamowite łakocie XD
Po zwiedzaniu przyszedł czas na wydanie kroci na pamiątki oraz jakieś dobre szamanko. Mam nadzieję, że Sana mi wybaczy ten spam zdjęć z nią, ale prawie na każdym zdjęciu ma minę tak kochaną, że zaczynam mieć napady macierzyńskiego instynktu.
Kebab Al Hasir - jedna z najlepszych knajp w Nowym Sączu. Nie ma niczego pyszniejszego nad rewelacyjnego kebaba i zimne piwo cytrynowe. W dodatku wystrój lokali jest niesamowicie klimatyczny.
I Sana standardowo ♥
Dzień drugi, środę, zaczęłyśmy od króciutkiego wypadu do przyległej gminy, Nawojowej. Właściwie oprócz Pałacu Stadnickich oraz Kościoła nie ma tu wiele do oglądania, ale sama miejscowość jest pięknie utrzymana i dziewczyny to doceniły.
Pałac Stadnickich
Byłabym zresztą zdziwiona, gdyby choć Ezja nie spojrzała na takie cuda łaskawym okiem - w końcu to przyszła magister historii i do wszystkiego z przeszłości ją ciągnie ;)

Zaraz po spacerze parkiem pałacowym i zwiedzeniu kościoła wsiadłyśmy w autko i pomknęłyśmy z powrotem na miasto. Tego dnia głównym celem było zrobienie naprawdę fajnych zakupów.
Zrobiłyśmy napad na Galerię Trzy Korony, a potem na Gołąbkowice, w czym trochę nam przeszkodzono, ale o tym za chwilę.
Taaak, Sana kupiła tę torebkę.
Trafiłyśmy na sezon niesamowitych wyprzedaży, więc obkupiłyśmy się naprawdę srogo ^.^
Jakaś 1/5 moich zakupów tego dnia ^^
Po intensywnym przymierzaniu przyszedł oczywiście czas na jedzonko.
Nie ma to jak korzystać z dolewek cały boży dzień, ponieważ...
...około godziny 13:00 okazało się, że nie wyjedziemy z galerii, gdyż główne drogi są wyłączone z ruchu do 20:00 z powodu Tour de Pologne. Na początku klnąc zastanawiałyśmy się co zrobić, ale potem po prostu dałyśmy się ponieść wszechobecnej radości (chociaż żadnej z nas takie coś nie jara) i z braku możliwości ulotnienia się, dołączyłyśmy do grona zacnych kibiców.

Dzień zakończyłyśmy najlepszymi lodami w mieście (Argasińscy) oraz pizzą, ale to już w domowym zaciszu, słuchając opowieści Ezji o jej zlotach historycznych.

Czwartek był naszym ostatnim wspólnym dniem (dziewczyny wyjechały wcześniej, żeby jeszcze trochę poszaleć po Krakowie), ale spędziłyśmy go świetnie. Najpierw udałyśmy się do Rynku, gdzie mogłyśmy wziąć udział w pożegnaniu kolaży z Tour de Pologne, którzy ruszali do Zakopanego. Potem poszłyśmy w jedno z najfajniejszych miejsc w Sączu - błonia obok Baszty Kowalskiej.

Zaraz potem wróciłyśmy do domu na obiad, a popołudnie spędziłyśmy na stawach w Starym Sączu oddając się przyjemnościom pływania i zabawy z ogromną piłką plażową.
Dzień zakończyłyśmy sushi i filmem Home Sweet Hell. Niestety, następnego ranka trzeba się było już pożegnać.

Ezja, Sana, dziękuję Wam za te cudowne dni. ♥

A teraz kilka luźnych zdjęć.

Wyprawa do sklepu ogrodniczego jest prawdziwym wyzwaniem, kiedy szukasz kilku roślinek na nowy skalniak, a okazuje się, że wybór jest przeogromny.

Moje miasto takie piękne (i czasami dziwne) :3 ...
Empik tak poszalał, że musiałam coś z tym zrobić. Dlatego tam poszłam i...
...z pustymi rękami nie wyszłam <3
Zostając przy Adamie, udało mi się wygrać jeden z instagramowych konkursów i teraz oprócz wersji deluxe The Original High posiadam wersję zwykłą z autografem :D

Na urodziny od moich przyjaciółek ze studiów dostałam książki, których jakoś nigdy nie było mi dane skompletować, a uwielbiam ;)
Trzeba było również wybrać się do kina na drugą część przygód Streferów. Och, jak ja kocham ekranizacje, zwykle dowiaduję się stamtąd rzeczy, których w książce jakoś nie ma! Ale film i tak świetny :)

Gazetowo również szalałam, chociaż nie tak bardzo jak BRAVO :D
Ale GQ z Luhanem i Vogue z Krisem chętnie przywitałam w mojej kolekcji!
Jako bonus do gazety został dołączony plakat!
I nawet Yifan się tu znalazł! :D
Magazyn traktuje o modzie męskiej, jednakże 80% kolekcji i modeli przedstawionych na stronach czasopisma nie da się przeglądać inaczej jak tylko z karpikiem na twarzy...
*
Ten numer Vogue został wydany z dwoma dodatkami - ślubnym i broszurą z gali Met Ball 2015 w Nowym Jorku.
Yifan w dodatku z gali MB.
List od redaktora naczelnego, Angelicii Cheung, w którym zapowiada najciekawsze tematy numeru w tym temat przewodni - sławy urodzone w latach 90.
Making of głównej sesji zdjęciowej.
Yifan w rozpisce najpopularniejszych idoli młodego pokolenia.

Na koniec trochę jedzonka...
Halloweenowo :)
Biedny, samotny makaronik XD

...i moje metamorfozy...w tym roku bowiem pożegnałam się z różem...
...na rzecz fioletu, a potem...
...przeskoczyłam na niebieski :D

Na dzisiaj to wszystko :)
Do posłuchania w nowym Muzycznym Kąciku, który już niedługo ♥